Dwa Oświecenia. Polacy, Żydzi i ich drogi do nowoczesności

Do Numeru 65 Gazety Korrespondenta Warsz: 1818 ROZMAITOŚCI. NUMER 26. I. Do Redakcyi Gazety Korrespondenta Warszawskiego. W dodatku do Gazety Nro 63 pod tytułem ROZMAITOŚCI umieszczono doniesienie, „iż w Hrabstwie Jork był ślub małżeński w przytomności — dwóch mężów — dwóch żon — dwóch braci — dwóch sióstr — oyca i matki — córki i ciotki — a wszelako były tylko cztery osoby na tym ślubie; — że przez, ten związek oblubieniec musiał uznać swoiego dziadka za oyca — oyca za brata — matkę za siostrę — a oblubienica musiała nazwać swoię siostrę matką.“ Kładąc tę zagadkę oświadczono, że Dziennik Angielski, z którego wypisaną została, ieszcze iey nie odgadł. Oto iey rozwiązanie, do którego zrozumienia potrzebne schema następuiące familiyne: X brał za żonę ciotkę swoię F. przez to było na ślubie w czterech osobach, tu pod literami D. — E. — F. i X. wyrażonych. Dwóch mężów — to iest D. mąż osoby literą E. oznaczoney, i X. który się stawał mężem F. przez zawieranie z nią ślubów małżeńskich. Dwie żony — to iest, osoby pod literami E i F wyrażone. Dwóch braci — to iest D i X, a to stąd, że D, acz iest oycem X, przez to, że ten ostatni brał za żonę siostrę żony oyca swoiego, to iest, siostrę osoby literą E oznaczoney, stawał się iego bratem; a tak D i X uważani bydź mogli za braci dwóch. Dwie siostry — to iest E i F, które są istotnemi siostrami. Oyca i matki — to iest D i E, którzy istotnemi są rodzicami; nakoniec Córki i ciotki, to iest litery F, która była ciotką oblubieńca swoiego X, a stawała się córką iego rodziców D i E. Przez ten związek oblubieniec X. musiał uznać swoiego dziadka C swoim oycem, bo biorąc iego córkę F, stawał się tem samem iego synem, a on iego oycem. Oyca za brata — bo biorąc siostrę żony iego a swoiey matki, tu pod literą E wyrażoney, stawał się oyca swoiego bratem: matkę za siostrę — bo łącząc się z siostrą swoiey matki, tem samem stawał się iey bratem. Oblubienica zaś musiała nazwać swą siostrę E swoią matką, bo szła za iey syna. Jeden z Prenumeratorów Gazety Korrespondenta Warszaw: III. Odpowiedź na uwagi pewnego Officera nad uznaną potrzebą; urządzenia Żydów w naszym kraiu, przez Autora dziełka pod tytułem: Apercu sur les Juifs de Pologne. Znayduiąc niektóre spostrzeżenia nad małą rozprawą, którą przed Seymem napisałem, mianuiąc ią: Apercu sur les Juifs de Pologne, w dziełku pod tytułem: Uwagi pewnego Officera nad uznaną potrzebą urządzenia żydów w naszym kraiu, i iego roztrząsanie różnych pism wyszłych później o tym narodzie; ośmielam się, szanuiąc iego talent, znaiomość rzeczy, i chęć przysłużenia się kraiowi, choć niemam szczęścia znania go z imienia, zastanowić się nad iego niektóremi zdaniami. 1mo. Pisząc autor, nie mógł lepiey wybrać osoby komu miał przypisać swych kilka arkuszy, iak sławnego Lindego, którego prace kraiowi nie tylko świetności, lecz i prawdziwego użytku tyle przyniosły a któren ucząc nas w nieśmiertelnym swym Słowniku [z]nania źródłosłowów i składanych wyrazów, dał zasadę wszystkim początkowym pisarzom peryodów układania. Ten przypisek, zapewne, skutek wdzięczności, iuż daie naylepszą opiniią o sercu autora, który temu swe pierwsze dzieło poświęca, kto go mówić i znać swóy ięzyk nauczył. Na drugiey karcie z porządku, a szóstey z numeru, znayduią się cztery dziełka wymienione pierwsze: Apercu sur les Juifs, drugie: Sposób na żydów; trzecie: O żydach przez J. G. i czwarte: O reformie ludu Jzraela przez światłego Wyszyńskiego. Chociaż w tem dziełku autor dwa tylko z wspomnionych pism rozbiera w szczególności, sądzę więc, iż drugi tom chcąc wydać, dla niego dwa inne zostawia. Wymawia mi autor na karcie 7mey, że z Czackiego wiele rzeczy wziąłem; na to odpowiedzieć tylko mogę, iż historya nie iest romansem, by z imaginacyi pisaną bydź mogła; iż dzieło niezgasłey pamięci Tadeusza Czackiego iest nadto ważnem, by w ręku prawie wszystkich nie było; że różnice przypisków co do lat są zmienne; że niezmierny zbiór wiadomości, któremi świetniał Czacki w Polsce, nie zostawił równego iemu, i że to dzieło każdemu piszącemu w tym przedmiocie za skazówkę służyć powinno, gdyż wszystkie źródła znaiąc, ukazał ie następnym po sobie wiekiem, choć nieumiejętnością. Mam nadzieję, iż autor raczy mi darować, że szukałem tam światła, gdzie on całe kartki przepisał. 2do. Prócz tego wymawia mi autor, iż nawet co do polepszenia stanu żydów i ich urządzeń[i]a wziąłem z niego; w tem się myli, gdyż to nie są przedstawienia wiekopomnej pamięci Czackiego, ale Seymu czteroletniego, który za przykład prawodawstwa nie tylko Polsce, ale światu służyć może. Wiek dzisieyszy odmienny od (…) roku. Wzburzona Europa w sposobie widzenia, innemi prawami rządzona, szanując w swey całkowitości te przedstawienia, nie mogłaby ich dzisiay za doskonałe uważać, gdyby niebyły przystosowane do naszego wieku. Sam wyraziłem, iż miłości moiey własney w tem nie mam; chęć dobra służenia mem piórem władała, doskonalszemu skutki szczęśliwe zostawuiąc. Moia praca iuż iest nagrodzona, gdy tyle iuż nowych o tym przedmiocie wyszło uwag, i może moiemu pisemku winniśmy uczone autora dzieło. 3tio. Daley wymawia mi autor, iż nie położyłem czasu, w którym stróy żydowski wszedł do Polski, tyle odmienny od naszego dzisieyszego. Pozwoli sobie autor na to odpowiedzieć, iż gdyby był zastanowił się nad nagrobkami dawnych Królów Polskich, i innych Polaków, byłby widział, iż w XII XIII i XIV wieku ten ubiór byt narodowym; że nawet po pierwszey i drugiey woynie religiyney, cała Europa długie podobne suknie, i nawet czarnego koloru tylko nosiła, co w dziele Montfaucona znaydzie. Ubiór ten, który my dzisiay Polskim nazywamy, począł się dopiero od czasu ślubu Władysława IV z Maryią Ludwiką Gonzagą, gdy wiele dworney młodzieży z Czerkieskiey woyny wróciło się, i bog(…)e stroie tego narodu przywdziało; młodey Królowey ten ubiór więcey się zdał ozdobnym, dwór go przyiął a rycerska młodość świetna w boiu, przyiemna na dworze, szanując gust kobiet, które za Królową poszły, z brankowego odzienia w narodowy zmieniła. Gdyby stróy żydowski był cudzoziemskim, o czasie iego wprowadzenia byłbym wspomniał, ale gdy jest własnością naystarszą naszey ziemi, nie do nich, ale do nas należy. Nie żydzi, ale my stróy zmienili, dla tego od naszego iest różny. O drugiem dziełku autor oświadcza, iż iest zupełnie niedorzeczne. Mógłby autor, lubo ma wiele przyczyn do tego zdania, grzeczniey i z przyczynami nam to wyłuszczyć; gdyż każdy maiąc swóy sposób myślenia, nieodpowiedzialny iest za niego; ieżeli pisze, ma zawsze chęć kraiowi służenia, a różnych opiniy wydanie kształci i doskonali. Co do trzeciego dziełka, ma za złe autor, iż J. G. głosi się arbitrem dwóch innych. Co tylko iest drukowanem, do sądu publiczności należy. Jeżeli chcemy zabronić innym sądzić, sami sobie iuż prawa nie zostawuiemy. J ieżeli Pan J. G. nie miał prawa sądzić dwóch innych dziełek, więc autor nie miał prawa sądzić Pana J. G. Co do czwartego dziełka, oddając sprawiedliwość światłemu Wyszyńskiemu, sofizmem chce go zbiiać, iż różność sekty nauk żydówskich ma za szkodliwą. — Autor, gdyby był się zastanowił, że Baron Wyszyński wspiera na logice i doświadczeniu swoie axioma, mógłby mu odpowiedzieć, iż im więcey sekt się rodzi, im więcey między niemi zachodzi urojonych różnic, im więcey walk iest w sposobach widzenia, tem więcey się wkorzeniaią. Bez błahych w samym sobie dysput, nasza religiia nie byłaby rozdzieloną; passye nie byłyby znalazły pokarmu; krew nie byłaby Europę zlała, i różnowierców mo[i]głami nie byłaby ią zakryła. Na karcie iedenastey autor chce porównywać Polskę co do żydów z innemi narodami. By porównanie było sprawiedliwem, potrzeba, by równe były zasady, gdyż z równych zasad równe skutki wypływaią. — Jakież może bydź podobieństwo Francyi i Niemiec z Polską? Żydzi w innych kraiach obcego nie składaią narodu, a nadto w małey liczbie, straszyć nie mogą zalewem swey ludności; poddani prawom kraiowym ieżeli się cokolwiek różnią, to wadami osobistemi, ale nie wadami całey swoiey społeczności i narodu prawie. Na karcie trzynastey autor nie przyznaie Panu Russ sprawiedliwości, iego pod swóy sąd przywołuje, iż ten utrzymuie i przywodzi opiekę, którą nad żydami mieli następcy Rzymskich Cesarzów. Pomiędzy wielu możnych posiadaczów podzielone ich kraie wszędzie własnych uznawały Panów; i gdy ci, nie uważaiąc innych praw nad własną wolę, żelaznem berłem kraie rządzili, które ciężyć więcey musiało na różnowierców, niż na tych, którzy z niemi w iednych świątyniach Bogu hołd oddawali, swą pracą ich żywili, w boiu równe trudy znosili, i wawrzynem ich czoła wieńczyli. Cesarze Rzymscy, iako głowy państwa, silni co do opinii, słabi iako możnowładcy, sprawiedliwością i tąż samą opiniią utrzymujący się, wszystkich nieszczęsnych byli ucieczką, a tem samem i żydów. (Reszta potem.)